Polacy napędzają większy ruch w sklepach. I nieco więcej czasu poświęcają na robienie zakupów

W trzech kwartałach br. ruch w sklepach zwiększył się o niecałe 4% rdr. Supermarkety i dyskonty rdr. zanotowały wzrosty powyżej 10%, a hipermarkety i sieci convenience – poniżej 1%. Liczba wizyt przypadająca na jednego konsumenta ogólnie skoczyła o ponad 6% rdr. I pod tym względem każdy segment poszedł do góry. Największy udział we wszystkich zaobserwowanych wizytach miały placówki convenience – powyżej 60%. Jednak unikalnych klientów ubyło na całym rynku i w każdym formacie z osobna. Do tego widać, że shopperzy nieco dłużej przebywali w sklepach niż rok wcześniej, ale na plusie były tylko dyskonty. Takie są wyniki analizy zachowań ponad 520 tys. konsumentów. Komentujący je eksperci uważają, że Polacy częściej bywają na zakupach z powodu czynionych oszczędności.

Lekki wzrost ruchu w sieciach

Według badania Proxi.cloud i UCE RESEARCH w trzech kwartałach br. ruch w czterech formatach, tj. w dyskontach, hipermarketach, supermarketach i sieciach convenience, wzrósł średnio o niecałe 4% w porównaniu z analogicznym okresem ub.r. Obserwacją objęto zachowania 522,4 tys. konsumentów w ponad 33 tys. placówek.

– Wzrost na ww. poziomie w okresie 9 miesięcy należy oceniać jako nieznaczny. Stanowczo nie powinien być interpretowany przez przedstawicieli handlu jako powód do entuzjazmu. Na taki rezultat mogło wpłynąć wiele czynników. Mogły to być np. oferty produktowe poszczególnych sieci, promocje, ale też trendy związane ze zmieniającą się każdego roku sytuacją ekonomiczną państwa i konsumentów – mówi Miłosz Sojka z Proxi.cloud.

Jak komentuje Maciej Ptaszyński, prezes Polskiej Izby Handlu (PIH), wynik badania koresponduje z ogólnym tempem rozwoju rynku, szacowanym od wielu lat na 3-5% w skali roku. – Niemniej dla handlu znaczenie mają nie tylko dane lokalizacyjne. Liczba paragonów i ilość pozycji na każdym z nich oraz wartość finansowa pokazują, ile dany sklep zarabia – wyjaśnia Ptaszyński.

Na podstawie powyższego badania, można powiedzieć, że ruch w każdym formacie wzrósł w relacji rocznej. Największy skok zrobiły supermarkety – o ponad 11,5%. Dalej w rankingu są dyskonty – przeszło 10%, hipermarkety – niecały 1%, a także sieci convenience – 0,3%. – Wyniki badania wskazują na nowe sposoby zachowań klientów w zakresie robienia zakupów. Ważne zmiany, które obserwujemy zarówno w omawianej analizie, jak i w naszej sieci odnoszą się do częstotliwości wizyt w sklepach i znaczenia promocji. Klienci częściej decydują się na zakupy w odpowiedzi na bieżące akcje promocyjne i dotyczące ich działania reklamowe – informuje Daria Raganowicz z sieci sklepów Stokrotka.

Z kolei dr Nikodem Sarna z Proxi.cloud stwierdza, że różnica na poziomie mniejszym niż 1% w przypadku sklepów convenience i hipermarketów nie jest zaskakująca. Oferty sieci należących do tych segmentów są dość przewidywalne. Grupa konsumentów, która je odwiedza, ma konkretne cele zakupowe. W placówkach convenience zazwyczaj są nabywane art. pierwszej potrzeby. Z kolei w hipermarketach z reguły są robione duże zapasy produktów spożywczych i chemii gospodarczej. – Natomiast wzrost o ponad 10% w przypadku supermarketów i dyskontów potwierdza to, że mają one szerszą ofertę i lepsze ceny niż convenience oraz są bardziej dostępne niż hipermarkety. Dlatego są pierwszym wyborem konsumentów, jeśli chodzi o codzienne zakupy uzupełniające domowe półki – dodaje dr Sarna.

Coraz więcej wizyt w sklepach

W trzech pierwszych kwartałach br. średnia liczba wizyt we wszystkich sklepach przypadająca na jednego shoppera wyniosła prawie 129. To wzrost o ponad 6% w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku – ok. 121. Wszystkie formaty poszły do góry, a najbardziej – supermarkety, bo o prawie 16%. Kolejne w zestawieniu są dyskonty – ponad 14,5%, hipermarkety – przeszło 6%, a także convenience – niecałe 4%.

– Spowalniająca inflacja skłoniła najbardziej konkurujące ze sobą formaty, tj. dyskonty i supermarkety, do wznowienia agresywnych promocji i akcji marketingowych. W efekcie prowokują one konsumentów do częstszych odwiedzin ich placówek. Drugim czynnikiem jest relatywne zubożenie portfela konsumenckiego. Robienie zakupów częściej wywołuje iluzję mniejszych wydatków. Kupujemy mniej, a co za tym idzie – często pomijamy produkty, które – według nas – nie są jeszcze niezbędne. Jednak za ok. dwa dni zaczyna nam ich brakować i musimy powtórnie udać się na zakupy. Ta reguła nie dotyczy oczywiście sklepów convenience i hipermarketów. I z tego wynika różnica w przyrostach – analizuje Andrzej Wojciechowicz, Ekspert Komisji Europejskiej i firmy doradczej FMCG Business Consulting.

Biorąc pod uwagę udział poszczególnych formatów w łącznej liczbie wizyt w badanych punktach sprzedaży, liderem jest convenience – ponad 60%. Dalej w rankingu są dyskonty – przeszło 20%, supermarkety – powyżej 13%, a na końcu – hipermarkety – ponad 5%.

– Statystyki wykazują pewną stabilność podziału, co jest związane z naturalną penetracją rynku przez wymienione formaty. Sklepy convenience służą impulsowym wizytom. Łatwa dostępność powoduje, że odwiedzamy je częściej niż inne placówki handlowe. Z kolei dyskonty stały się miejscem regularnych codziennych zakupów. Dynamiczną polityką marketingową, wywołaną wewnętrzną silną konkurencją, odsunęły na dalszy plan supermarkety. Są również masowo obecne na rynku. Coraz bardziej też zbliżają swoją formułę do supermarketu, np. poprzez uruchomienie stoisk serwisowych z mięsem i wędlinami. Hipermarkety już dawno straciły swoją hegemonię i ciągle szukają sposobu na chociażby częściowe jej odzyskanie. Jak widać, niezbyt skutecznie – zauważa Andrzej Wojciechowicz.

Ubywa unikalnych klientów

Badanie wykazało ponadto, że w ciągu trzech kwartałów tego roku liczba unikalnych klientów zmniejszyła się dla całego rynku o ponad 2,5% w porównaniu z analogicznym okresem ub.r. Pod tym względem wszystkie formaty są na minusie, a najbardziej – hipermarkety, gdzie spadek wyniósł niecałe 5% rdr. W supermarketach w relacji rdr. był on na poziome prawie 4%, w dyskontach – blisko 4%, a convenience – ponad 3,5%. Jak zapewnia Maciej Ptaszyński, zainteresowanie hipermarketami widocznie maleje. To format, który stopniowo zmniejsza udziały rynkowe. Mniejsze i szybciej realizowane zakupy w innych segmentach cieszą się większą popularnością.

– Odnosząc ogólny spadek do wzrostu ruchu, można wyciągnąć dwa wnioski. Po pierwsze, zwiększyła się współodwiedzalność formatów. Po drugie, wzrosła częstotliwość wizyt poszczególnych konsumentów. Niemniej spadek na ww. poziomie nie jest duży. A fakt, że wyniki są zbliżone, oznacza, że żaden segment nie zraził do siebie konsumentów, np. wysokimi cenami – ocenia Miłosz Sojka.

W trzech kwartałach br. średni czas przebywania w sklepie wyniósł 9 minut i 26 sekund. To nieznacznie więcej (o 0,55%) niż w analogicznym okresie ubiegłego roku – 9 min. i 23 sek. Wzrost nastąpił tylko w dyskontach – o 0,77% rdr. W pozostałych formatach odnotowano spadki w relacji rocznej, w convenience – o niecałe 4%, w supermarketach – o prawie 2%, a w hipermarketach – o blisko 2% rdr.

– Należy pamiętać, że czas przebywania w sklepie obejmuje nie tylko uzupełnianie koszyka zakupowego, ale też kolejki. Zwiększenie liczby kas samoobsługowych mogło wpłynąć na średni czas przebywania i w konsekwencji powodować przedstawione zmiany – podsumowuje Miłosz Sojka.