W żniwa powinno być drogo

Agresja Rosji na Ukrainę oraz wysoka inflacja raczej spowodują ogólnoświatowy wzrost cen zbóż i oleistych.

Wniniejszym artykule miałem przedstawić prognozy i przewidywania odnośnie do poziomów cen zbóż i rzepaku w czasie nadchodzących żniw. Nie dość, że jak zwykle pogoda, która bardzo często w przeszłości determinowała ceny surowców rolnych, jest nie do przewidzenia, to doszły również czynniki takie jak wzrost kosztów produkcji (głównie nawozów, ale nie tylko). Jakby tego było mało, ostatnie kilka tygodni na światowych rynkach surowców – w tym surowców rolnych – to istny rollercoaster. Atak Rosji na Ukrainę (w pełnym wymiarze) zaskoczył wszystkich (spodziewano się raczej próby oderwania tzw. republik ługańskiej i donieckiej, uznawanych tylko przez Rosję). Świadczą o tym reakcje inwestorów na szerokich światowych rynkach finansowych, akcji i surowców. Pomimo spiętrzenia się czynników, które będą wpływać na poziomy cen, postaram się przedstawić kilka scenariuszy, jakich moim zdaniem można się spodziewać za kilka miesięcy na rynku zbóż i rzepaku.

 

Zachwiania na rynku dostaw zbóż

Inwazja Rosji na Ukrainę zachwiała światowym łańcuchem dostaw zbóż i nie tylko (również np. olejem słonecznikowym). Ostatnie wzrosty cen zbóż (szczególnie pszenicy) i rzepaku nie są przypadkowe, aczkolwiek w tej chwili wydają się trochę przesadzone. Dlaczego? Ponieważ to, co Ukraina i Rosja miały w tym sezonie wyeksportować, już zostało w większości wyeksportowane (do czasu inwazji Rosji na Ukrainę minęło prawie 8 mies. obecnego sezonu). Potwierdza to chociażby ostatni miesięczny raport USDA (Amerykański Departament ds. Rolnictwa), w którym zmniejszono prognozy eksportu pszenicy w obecnym sezonie z Ukrainy z 24 mln t do 20 mln t, a z Rosji z 35 mln t do 32 mln t. Niewiele, ale jeszcze raz podkreślam, że to nastąpiło u schyłku obecnego sezonu, wcześniej ogromne ilości zbóż zostały wyeksportowane.

Co może nas czekać w nowym sezonie?

I tutaj przejdźmy do nowego sezonu 2022/23. Tekst piszę w 20. dniu heroicznej obrony Ukrainy przed agresją Rosji. Ważne jest to o tyle, że według ocen ekspertów inwazja Rosji utknęła w martwym punkcie. Rosyjskie wojska nie posuwają się do przodu (a pierwotnie miały zająć Ukrainę w 24-48 h). Dzisiaj ocenia się, że właściwie Rosja tej wojny nie wygra, a Ukraina jej nie przegra. I to jest ważny punkt wyjściowy do określenia najbardziej prawdopodobnych scenariuszy dla cen zbóż i rzepaku na przyszły sezon. Utknięcie Rosji w generalnie niewygranej wojnie wskazuje obecnie na długotrwałe, nierozstrzygnięte walki pozycyjne na najbliższe kilka miesięcy, a być może nawet lat. To spowoduje duże ograniczenie eksportu zbóż zarówno z Ukrainy, jak i Rosji.

Jak wcześniej wspomniałem, eksport zbóż z Rosji i Ukrainy w obecnym sezonie już w dużej części się dokonał. Pytanie, co będzie w nowym sezonie? Na dzisiaj wygląda to tak – blokada portów w basenie Morza Czarnego praktycznie uniemożliwi eksport zbóż i oleistych z Ukrainy, ale i ograniczy z Rosji. Można wyobrazić sobie, że Ukraina będzie sprzedawać zboże – w ograniczonym stopniu – przez Polskę. Przy w miarę (na dzisiaj) spokojnej zachodniej Ukrainie możliwe są transporty ukraińskich zbóż chociażby pociągami do polskich portów. Ale ten kierunek może stać się niemożliwy, jeżeli Rosja odetnie zachodnią granicę Ukrainy.

W normalnych warunkach (weźmy dla przykładu poprzedni sezon 2020/21) Rosja wyprodukowała ponad 85 mln t pszenicy, z czego wyeksportowała 39 mln t. Ukraina zebrała ponad 25 mln t (słabszy sezon, dla porównania w obecnym sezonie 33 mln t) i wyeksportowała blisko 17 mln t. Udział Rosji w światowym eksporcie pszenicy wyniósł 19,3 proc., a Ukrainy – 8,3 proc. Łącznie daje to 27,6 proc. światowego eksportu tego ziarna. W przypadku kukurydzy udział w światowym eksporcie jest łącznie o blisko połowę mniejszy. W poprzednim sezonie wyniósł w przypadku Rosji 2,2 proc. i Ukrainy – 13,1 proc. (dane z raportów USDA). To tłumaczy znacznie silniejsze wzrosty cen pszenicy w stosunku do cen kukurydzy na światowych rynkach w ostatnim czasie. W przypadku rzepaku Ukraina produkuje ok. 3 mln t nasion (ok. 4 proc. światowych zbiorów). Nieco mniejszy udział ma Rosja (ok. 2,8 mln t). Ukraina, Kanada i Australia to główni dostawcy rzepaku do Unii Europejskiej, która rocznie importuje ok. 5 mln t. I w tym przypadku wzrost ceny rzepaku na paryskiej giełdzie do rekordowego poziomu 900 euro/t (11 marca) nie może być zaskoczeniem.

Prognoza produkcji dla Rosji i Ukrainy

Ze względu na duże znaczenie Rosji i Ukrainy w globalnym bilansie zbóż dla prognozowania poziomów cen w czasie najbliższych żniw istotne jest określenie poziomu produkcji i możliwości eksportu tych krajów. O ile w przypadku Rosji produkcja nie powinna odbiegać od średniej z ostatnich lat (na jej terenie nie toczą się walki), o tyle zagadką są możliwości eksportowe (trudności logistyczne, ewentualne embargo, cła). W przypadku Ukrainy ocena w tej chwili jest bardzo trudna, a wręcz niemożliwa.

Dwa scenariusze dla Ukrainy

Na potrzeby artykułu możemy założyć dwa scenariusze. Pierwszy zakłada utrzymanie stanu obecnego wojny, tzn. zajęte niewielkie tereny na północnym wschodzie, wschodzie i południu Ukrainy i brak postępów agresora (jak pisałem wyżej), drugi natomiast – taki rozwój sytuacji, który spowoduje właściwie (niezależnie od poziomu produkcji) brak możliwości eksportu (np. wspomniane odcięcie zachodniej granicy Ukrainy od Unii Europejskiej, zniszczenie magazynów, zajęcie większej części terytorium itp.).

W pierwszym scenariuszu należy oczekiwać, że produkcja zbóż i rzepaku na Ukrainie będzie w pewnym stopniu niższa, możliwości eksportowe, choć mocno utrudnione, ale w jakiejś skali możliwe. Przy założeniu normalnego przebiegu pogody w najbliższych kilkunastu tygodniach u głównych światowych producentów i jednocześnie eksporterów ceny utrzymają się prawdopodobnie na wysokich poziomach – zbliżonych do obecnych lub nieco wyższych. Wydaje się, że przy wysokiej inflacji (a co za tym idzie – wzroście kosztów produkcji na całym świecie) na spadki cen nie ma co liczyć. W tym scenariuszu oczekiwałbym ceny pszenicy w Polsce i na rynku europejskim w przedziale 2000-2500 zł/t, a kukurydzy o 200-300 zł/t niższym. Cena rzepaku prawdopodobnie zbliży się nawet do 5000 zł.

W drugim scenariuszu przy normalnym przebiegu pogody i tych samych czynnikach inflacyjnych (tylko raczej wyższych) wzrost cen może być dużo wyższy w przypadku pszenicy – nawet do 3000 zł/t, a rzepaku do ok. 6000 zł/t. W tym scenariuszu w wariancie wystąpienia dużych anomalii pogodowych (jak na przykład susza w Rosji w 2010 r. i susza w USA w 2012 r.) grozić może światowy kryzys żywnościowy na niespotykaną do tej pory skalę. W tym przypadku nawet nie pokuszę się o prognozę cen.

 

Źródło: https://www.farmer.pl/