Według danych Centralnego Ośrodka Informacji Gospodarczej w pierwszej połowie 2023 roku 208 firm ogłosiło upadłość, a wobec 2160 wszczęto postępowanie restrukturyzacyjne. Analizując dane z perspektywy kwartałów, widać, że drugi kwartał bieżącego roku przyniósł mniejszą liczbę upadłości niż pierwszy (103 wobec 105), ale większą liczbę restrukturyzacji (1108 wobec 1052). Zmniejszyła się nieco natomiast łączna wartość zadłużenia, jakie po sobie zostawili niewypłacalni przedsiębiorcy (64 mln zł wobec blisko 70 mln zł w I kwartale) – wynika z analiz Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej.
W II kwartale br. 60 proc. bankrutujących firm była wpisana do KRD w dniu ogłoszenia upadłości. Wśród nich 14 proc. stanowiły jednoosobowe działalności gospodarcze, a 86 proc. spółki prawa handlowego. Co zaskakujące, JDG-i mają do oddania aż 7 mln zł a spółki 5,5 mln zł.
Z kolei z firm, które ogłosiły restrukturyzację w II kwartale 2023 r., 38 proc. było wpisanych do KRD w dniu ogłoszenia restrukturyzacji. W tym wypadku aż 65 proc. stanowiły jednoosobowe działalności gospodarcze, a 35 proc. spółki prawa handlowego. Łącznie nie opłaciły one zobowiązań finansowych na kwotę ponad 51,2 mln zł. Z tego większość, bo 28,6 mln zł również należała do JDG-ów.
Wśród niewypłacalnych firm można więc zaobserwować pewien trend, który utrzymuje się już od wielu kwartałów: jednoosobowe działalności gospodarcze chętniej wybierają restrukturyzację, z kolei upadłość ogłaszana jest częściej wobec spółek prawa handlowego.
Śląskie zagłębiem bankrutów
Najwięcej przedsiębiorstw, które ogłosiły upadłość, znajduje się w województwie śląskim. To łącznie 14 podmiotów, które mają do oddania ponad 7 mln zł. Drugie miejsce województwo pomorskie dzieli z mazowieckim. W każdym z nich sześć firm ma do zwrotu kolejno 600 tys. zł oraz 500 tys. zł. Trzecie miejsce należy ex aequo do województwa warmińsko-mazurskiego oraz małopolskiego, gdzie pięć firm ma do oddania 500 tys. zł i niecałe 800 tys. zł.
Największe należności mają do odzyskania wierzyciele z branży finansowo-ubezpieczeniowej, ich dłużnicy muszą zwrócić prawie 6 mln zł. Na blisko 2 mln zł czeka handel. Nieco mniej, bo 1,4 mln zł mają zamrożone firmy wytwarzające i zaopatrujące w energię elektryczną.
– Co prawda liczba wierzycieli bankrutujących firm zmalała w ujęciu kwartał do kwartału, ale zwiększyła się liczba wierzycieli, których dłużnicy rozpoczęli proces restrukturyzacji. Mówimy o setkach firm w Polsce, które mogłyby uniknąć współpracy z dłużnikiem i trudnych do odzyskania należności, gdyby sprawdzały i monitorowały jego kondycję finansową. Co czwarta nierzetelna firma widniała w bazie danych KRD już na dwa lata przed ogłoszeniem upadłości. Na 3 miesiące przed upadłością była już tam wpisana ponad połowa firm. Prawdopodobieństwo, że jako przedsiębiorcy trafimy na niewypłacalnego kontrahenta jest więc ogromne – wyjaśnia Katarzyna Starostka, ekspertka Rzetelnej Firmy.
Analizując dane KRD z perspektywy branż dłużników, największa nieuregulowana suma zobowiązań widnieje na koncie branży wydawniczej – 4,6 mln zł, zaraz za nią plasuje się przemysł – 3,6 mln zł. Sektorową trójkę zamyka rolnictwo, na którym ciąży milion zł długu.
Ponad 1100 firm na drodze restrukturyzacyjnej
Firmy, które zdecydowały się na restrukturyzację w II kwartale 2023 r., i w dniu jej ogłoszenia były notowane w KRD, pozostawiły po sobie 3,5 tys. nieuregulowanych zobowiązań finansowych na łączną kwotę 51 mln zł. Najwięcej takich dłużników działało w województwie mazowieckim, w którym 77 firm ma do zwrotu ponad 10 mln zł. Obok nich 28 firm z województwa małopolskiego z 6 mln zł długu. Niechlubne podium zamyka Wielkopolska, gdzie 52 firmy zadłużyły się na 5 mln zł. Najmniej do oddania mają przedsiębiorcy z województwa lubuskiego i świętokrzyskiego – 700 tys. zł.
– Na niewypłacalność nie powinno się patrzeć przez pryzmat wielkości pozostawionych długów. One mogą być niewielkie, ale w przypadku małych firm to może być wystarczające, by stracić zdolność do regulowania zobowiązań. Trzeba jednak też pamiętać, że po drugiej stronie są wierzyciele. Im mniejsi, tym bardziej dotkliwy jest dla nich jest brak zapłaty kilkunastu, czy nawet kilku tysięcy złotych. To wcale nie są rzadkie przypadki, że tacy wierzyciele trafiają potem do KRD jako dłużnicy, bo przez to, że im nie zapłacono, sami przestali płacić. Dlatego tak bardzo apelujemy zawsze do przedsiębiorców, zwłaszcza tych najmniejszych, aby weryfikowali swoich kontrahentów. Także tych stałych, znanych od dawna. U nas ich kłopoty widać, zanim staną się widoczne dla innych – mówi Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej.
Spośród przedsiębiorstw, które w II kwartale 2023 r. rozpoczęły restrukturyzację, w najgorszej sytuacji są firmy budowlane – na ich koncie widnieje prawie 10 mln zł nieopłaconych zobowiązań. W równie złej kondycji jest przemysł, którego zadłużenie w restrukturyzacji wynosi 9,2 mln zł, i handel – 8 mln zł.
Wśród wierzycieli największą kwotę do odzyskania mają firmy z branży finansowo-ubezpieczeniowej – aż 14,5 mln zł, zaraz po nich są firmy handlowe (ponad 10 mln zł). Na końcu wśród najbardziej poszkodowanych są przedsiębiorcy z sektora nauki i techniki – te firmy czekają na zwrot ponad 6 mln zł.
– Według badania „Audyt windykacyjny”, jakie przeprowadziliśmy na przedsiębiorcach, niemal 60 procent z nich przyznaje, że doświadcza problemów z regulowaniem faktur na czas przez kontrahentów, a co 5. firma zmaga się z tym zdecydowanie często. Żadna natomiast nie wskazała, by takie sytuacje w ogóle nie miały miejsca. Problem efektywnego przepływu pieniędzy jest więc powszechny, różny jest tylko jego kaliber. Obecna trudna sytuacja gospodarcza powinna skłonić firmy do staranniejszego dobierania kontrahentów do współpracy i szczególnego dbania o zachowanie płynności finansowej. Jak pokazują dane KRD, ryzyko natknięcia się na dłużnika będącego u progu upadłości jest bardzo duże. Dobrze, aby przedsiębiorcy mieli opracowane scenariusze działania na wypadek, gdy kontrahenci ociągają się z zapłatą. Taki plan to przejaw odpowiedzialności za stabilność finansową swojej firmy. Czekanie aż klient sam zapłaci, utwierdza go w przekonaniu, że uregulowanie faktur można odwlekać w nieskończoność, aż do bankructwa. Wtedy jednak odzyskanie pieniędzy jest bardzo trudne i wymaga dużo determinacji – zauważa Jakub Kostecki, prezes Zarządu firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso.