Produkcja rolna w Unii Europejskiej jest oparta o własne, rodzinne gospodarstwa. W zależności od kraju są to gospodarstwa kilku, kilkunasto, kilkudziesięciu hektarowe – a tylko w niektórych krajach to gospodarstwa przekraczające setki czy tysiące hektarów. Takie duże obszary rolnicze są w Niemczech, we Francji, czy w Hiszpanii. Ale są też kraje w Unii Europejskiej, gdzie średnia powierzchnia gospodarstwa wynosi poniżej pięciu hektarów, a w Polsce jest to około 10 hektarów. Zderzenie takiego modelu rolnictwa, gdzie sam właściciel pracuje w gospodarstwie, sam wykonuje podstawowe prace – z rolnictwem krajów, które mają gospodarstwa wielkopowierzchniowe, mają dostęp do taniej siły roboczej – jak rolnictwo Ukrainy, rosyjskie, azjatyckie, brazylijskie, argentyńskie – powoduje, że przegrywamy rywalizację. Stąd dzisiaj tematem numer jeden w rolnictwie jest sprawa relacji handlowych z Ukrainą, kwestia Europejskiego Zielonego Ładu.
– Polska, europejska i światowa wieś ulega ciągłym zmianom. Ten proces jest bardzo dynamiczny i to nie tylko w ujęciach dziesięcioleci, ale w ujęciach nawet rok do roku. Świat zaczyna się otwierać na siebie i konkurują ze sobą różne systemy produkcji rolnej – powiedział serwisowi eNewsroom.pl Mirosław Maliszewski, Poseł na Sejm RP, Przewodniczący Sejmowej Komisji Rolnictwa, Prezes Związku Sadowników RP. – W dłuższej perspektywie należy się głęboko zastanowić, gdzie są szanse dla polskiego rolnictwa, co trzeba zmienić. Polskie rolnictwo wygrało konkurencję w ramach Unii Europejskiej, ale musi rywalizować na arenie międzynarodowej. Europa jest ogromnym eksporterem żywności i powinna utrzymać protekcjonizm w rolnictwie, bo bez tego europejskie rolnictwo na pewno nie wygra. Europa i Polska powinny określić kategorie, w których mogą podjąć rywalizację i określić zasady zmiany, jakie powinny nastąpić w europejskim rolnictwie. To w sposób doskonały robią już Holendrzy, Duńczycy czy Hiszpanie. Natomiast pozostawienie europejskiego rolnictwa samemu sobie i otwarcie granicy na import produktów z innych części świata niechybnie doprowadzi do jego upadku. Dzisiaj mówimy tylko o Ukrainie, mało mówimy o krajach Ameryki Południowej – gdzie kraje rozwijają produkcję rolną, będą eksportować zarówno na rynki Stanów Zjednoczonych, jak i Kanady. W Europie mamy świetną żywność, bardzo zdrową, bardzo bezpieczną, wyprodukowaną w sposób zrównoważony. To szansa dla Europy, która produkuje lepszej jakości żywność niż ta wyprodukowana w innych częściach świata. I może to będzie kierunek, aby oprzeć się konkurencji zewnętrznej. Samymi barierami na granicach sukcesu nie osiągniemy. Po akcesji Polski do Unii Europejskiej była taka sytuacja, jak dzisiaj jest w relacjach polsko-ukraińskich. Po naszym wejściu do Unii zalaliśmy w wielu segmentach rynek europejskich bardzo tanią produkcją rolną i tam wówczas były protesty europejskich, francuskich, niemieckich, włoskich, czeskich, słowackich rolników, przeciwko żywności z Polski. Oni znaleźli metody, żeby z nami konkurować. I my musimy dzisiaj znaleźć takie metody w europejskim rolnictwie, żeby oprzeć się dominacji żywności wyprodukowanej w innych systemach gospodarczych – nie w gospodarstwach rodzinnych, tylko w wielkopowierzchniowych – zachęca Maliszewski.