Eksperci nie są w 100% zgodni co do tego, jakie czynniki będą kluczowe, jednak spodziewają się raczej wzrostu inflacji w grudniu do poziomu ok. 5% rdr. Ma to być efektem drożejącej żywności, ale też niepewnej sytuacji na Bliskim Wschodzie, która przekłada się na ceny paliw. Wzrost cen, właściwie jak co roku, nakręci też zwiększona konsumpcja w okresie świątecznym. Jednocześnie znawcy rynku dodają, że w przyszłym roku skok inflacji może być już bardziej zauważalny.
Jak podał GUS, w listopadzie br. średnie ceny towarów i usług konsumpcyjnych zwiększyły się rok do roku o 4,7%. We wcześniejszym miesiącu wzrost sięgnął 5% rdr. Ostatni wynik był raczej zgodny z oczekiwaniami większości ekspertów i został przyjęty w miarę spokojnie. Niemniej pojawiają się pytania o to, czy w grudniu inflacja wzrośnie czy spadnie, a może utrzyma się na tym samym poziomie co w listopadzie.
– Obniżenie inflacji za listopad spowodowane było głównie przez statystyczny efekt bazy z 2023 roku, gdy ceny były naprawdę wysokie. Do końca roku nie należy oczekiwać mocnego wzrostu, ponieważ trudno spodziewać się drożejącej ropy. Jednak czynnikiem podtrzymującym presję cenową pozostanie inflacja bazowa, czyli ta po odliczeniu cen żywności, która nadal będzie na podwyższonym poziomie – ok. 4,2% – podkreśla prof. Paweł Wojciechowski, przewodniczący Rady Instytutu Finansów Publicznych i były minister finansów.
Zdaniem Piotra Kuczyńskiego, analityka rynków finansowych z DI Xelion, nie ma co się spodziewać szoku cenowego. Wynika to również z kursu dolara, który bardzo często w grudniu obniża się w relacji do złotówki, a wtedy mniej odczuwalny jest wzrost cen ropy. Gdyby tak się nie stało, wówczas miałoby to nieco większe przełożenie na inflację. Niemniej, zdaniem eksperta, listopadowy wynik był dobry i w grudniu można się spodziewać 4,9%. W pierwszych miesiącach przyszłego roku inflacja będzie może trochę wyższa, chwilowo – nawet blisko 5%.
– Sprzedaż detaliczna w grudniu też wpływa na inflację, a w okresie świątecznym firmy w dużej części realizują istotną część swojego planu przychodowego. Co roku jest podobnie, więc mamy również efekt bazy z poprzedniego roku, ale popyt przesuwa się teraz w stronę towarów droższych. Dlatego w grudniu otrzemy się o 5%, choć cel inflacyjny był wyznaczany do 3,5% – zauważa prof. Witold Modzelewski, były wiceminister finansów.
Dyskusja wokół tego, jakie główne czynniki będą miały wpływ na wskaźnik inflacji w grudniu, wciąż trwa, mimo że miesiąc już dobiega końca. Nie można zapominać o wielu zmiennych – zarówno na rynku krajowym, jak i międzynarodowym. Niemniej pytani eksperci dość zgodnie oceniają, jakiej inflacji można spodziewać się w grudniu i widzą zazwyczaj podobne powody jej wzrostu.
– W grudniu inflacja powinna być na poziomie 4,9% czy nawet 5%. Rosnąca w dużym tempie konsumpcja sprzyja temu wynikowi, podobnie jak zwiększone wynagrodzenia, które często pojawiają się w grudniu. Płace rosną szybciej od inflacji i nie ma żadnej przyczyny, żeby one w grudniu nie rosły tak dalej. Będzie to kolejna przyczyna wzrostu cen w tym miesiącu – wskazuje prof. Marian Noga z Uniwersytetu WSB Merito, były członek Rady Polityki Pieniężnej.
Natomiast Mariusz Zielonka, główny ekonomista Konfederacji Lewiatan, uważa, że inflacja dobije ponownie do poziomu 5% w grudniu, a listopadowy wynik to spore zaskoczenie. Ekspert podkreśla, że rynek nie docenił zeszłorocznych, sztucznych obniżek na stacjach paliw oraz skali zwiększenia limitu dla gospodarstw domowych na energię elektryczną. To się odbiło na listopadowej inflacji, ale ten efekt już zniknie w grudniu. Do tego dojdzie zapewne wyższy wzrost cen żywności niż w listopadzie.
– Spadek inflacji nie oznacza, że ceny przestają rosnąć. Wciąż wzrastają, ale wolniej. Dla osób żyjących z pracy najemnej to nadal trudne wyzwanie. Na przykład w projekcie ustawy budżetowej na 2025 r. zapisano zaledwie 5% podwyżki dla budżetówki, a inflacja prognozowana na przyszły rok to również 5%. Oznacza to, że płace pracowników sfery budżetowej w wymiarze realnym nie wzrosną. Porównanie z 2023 r. wskazuje, że w bieżącym roku inflacja zdecydowanie wyhamowuje, ale ryzyko jej wzrostu w ujęciu miesięcznym wciąż istnieje. Ogranicza to rzeczywiste możliwości i motywacje do zwiększania wydatków na konsumpcję – mówi prof. Elżbieta Mączyńska, prezes honorowa Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego.
Z kolei Agata Filipowicz-Rybicka, główna ekonomistka w Alior Banku, ocenia, że inflacja w grudniu powinna lekko wzrosnąć do poziomu 5%. Jej zdaniem, największy wpływ na to powinny nadal wywierać ceny energii i żywności oraz inflacja bazowa. Paliwa z końcem roku, ze względu na efekty bazy, zaczynają mieć ujemny wpływ na inflację. W grudniu spodziewamy się stabilizacji inflacji bazowej nieco powyżej 4% rdr.
– Listopadowy odczyt inflacji nie był dla nas zaskoczeniem. Szacowaliśmy dokładnie 4,6% rdr. Jeżeli mielibyśmy typować możliwe zaskoczenie w grudniowych danych, to po stronie czynników ograniczających inflację mogłoby ono pochodzić ze strony przecen przedświątecznych szczególnie w obszarze dóbr, do których na pewno jest przestrzeń wobec słabej koniunktury w przemyśle i utrzymującej się ujemnej dynamiki inflacji producenckiej. Główne ryzyka dla wyższej inflacji niezmiennie związane są z obszarem usług – ocenia główna ekonomistka z Alior Banku.
Do tego prof. Paweł Wojciechowski ocenia, że zakończymy rok z nieco wyższą inflacją niż obecnie, a wyniesie ona ok. 4,9%. Oznacza to, że średnioroczna inflacja za 2024 r. będzie na poziomie ok. 3,7%, co jest poniżej oczekiwań rynkowych sprzed roku. Ze względu na silny efekt bazy, trudno uznać listopadowy odczyt za zaskoczenie, ale jeśli tak założymy, to zaskoczenia nie będzie już w grudniu, kiedy inflacja powróci do poziomu ok. 5%, a prawdopodobnie będzie to 4,9%.
– Nie zapominajmy o efekcie zubożenia, który dodatkowo kumuluje się w drugim półroczu. Związany jest z większymi wydatkami na energię, a krótszy dzień powoduje, że ludzie ubodzy szybciej biednieją. Z tego wynika gwałtowny przyrost ubóstwa choćby wśród emerytów, którzy muszą redukować inne wydatki. Muszą bowiem pokryć zwiększone koszty związane z droższą energią – wyjaśnia prof. Witold Modzelewski.
Natomiast Piotr Kuczyński uważa, że wciąż widać większą powściągliwość konsumentów wobec wydatków. W efekcie, choć dla handlu grudzień jest „miesiącem Eldorado”, to po nim nadchodzi styczeń, kiedy wydatki mocno spadają. Do tego jest dużo różnego rodzaju promocji i wyprzedaży. W efekcie wtedy inflacja może się różnie zachować, chociaż to nadal bardzo ostrożne szacunki i trudno cokolwiek wyrokować – podsumowuje ekspert.
(MN, Grudzień 2024 r.)
Ww. materiał jest udostępniony na zasadzie nieodpłatnej licencji.
© MondayNews Polska | Wszelkie prawa zastrzeżone.