Jako organizacja zrzeszająca i reprezentująca interesy szerokiego grona przedsiębiorców działających w różnych sektorach gospodarki, w tym w branży paliwowej, wyrażając pełne poparcie dla społecznie odpowiedzialnej polityki przeciwdziałania alkoholizmowi oraz ochrony zdrowia publicznego, stanowczo sprzeciwiamy się propozycjom legislacyjnym rządu oraz dwóch klubów parlamentarnych, które przewidują wprowadzenie zakazu sprzedaży alkoholu wyłącznie na stacjach paliw – pisze Organizacja Pracodawców Rada Przedsiębiorców. To reakcja na trzy projekty ustawy o zmianie ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi: projekt rządowy oraz dwa projekty poselskie (Lewicy oraz Polski 2050).

– W ramach projektowanych zmian postuluje się rozszerzenie katalogu miejsc, w których zabrania się sprzedaży, podawania i spożywania napojów alkoholowych, o teren stacji paliw. W naszej ocenie projektowana regulacja pozostaje w rażącej sprzeczności z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej, stanowi niezgodną z prawem unijnym dyskryminację podmiotów gospodarczych oraz prowadzi do powstania nierównej konkurencji na rynku – zauważa w oficjalnym stanowisku Rady Przedsiębiorców jej prezes Adam Abramowicz, w latach 2018-2024 rzecznik MŚP.
Podobne zdanie wyrażają przedstawiciele branży paliwowej, którzy podkreślają, że propozycje zakazu sprzedaży alkoholu na stacjach paliw nie tylko będą całkowicie nieskuteczne w walce z nadużywaniem alkoholu i poprawą bezpieczeństwa na drogach, ale również rażąco dyskryminujące wobec jednej grupy przedsiębiorców.
– Wprowadzenie zakazu wyłącznie wobec stacji paliw, z pominięciem innych podmiotów handlujących alkoholem, to przejaw niedopuszczalnej dyskryminacji na gruncie prawa – zarówno krajowego, jak i unijnego. Taki wybiórczy przepis wprost ingeruje także w sferę wolnej konkurencji, naruszając konstytucyjnie chronione wartości społecznej gospodarki rynkowej – zaznacza Halina Pupacz, prezes Polskiej Izby Paliw Płynnych.
Prezes PIPP dodaje, że w sposób bezprecedensowy potraktowane zostałyby przez projektodawców małe i średnie polskie firmy. Ponad 3 tys. stacji paliw w Polsce działa pod własnym logo, ponad 1,2 tys. to stacje franczyzowe, których właścicielami są polscy przedsiębiorcy. Większość z nich to przeważnie rodzinne polskie przedsiębiorstwa.
– Dlatego podkreślamy i tłumaczymy, że wprowadzenie proponowanych zmian narazi na największe straty w zdecydowanej mierze małe i średnie polskie firmy prowadzące stacje paliw. Oznaczać będzie dla nich spadek przychodów i utratę marży nie tylko na napojach alkoholowych, ale i na całej sprzedaży pozapaliwowej. Duzi operatorzy także odczują straty, natomiast mogą zyskać mniejsze i większe sieci handlowe (w większości zagraniczne), do których zostanie przekierowany strumień przychodów ze sprzedaży alkoholu – dodaje Halina Pupacz.
Efekty nie trudno więc przewidzieć. Na skutek pogorszenia sytuacji ekonomicznej tej konkretnej grupy przedsiębiorców wiele mniejszych stacji paliw będących własnością polskich firm z sektora MŚP, w których przychód ze sprzedaży paliw jest mniejszy, może zostać zamknięta w godzinach nocnych albo w ogóle zakończyć działalność. Skutkować to będzie negatywnymi konsekwencjami dla kierowców, którzy – aby zatankować – będą musieli pojechać wiele kilometrów dalej, oraz zdecydowanym pogorszeniem standardu obsługi podróżnych. Dzisiaj, dzięki konkurencji, można kupować paliwo taniej, po wypadnięciu z rynku wielu stacji, korporacje będą mogły podnieść ceny paliwa, co odbije się na kieszeniach polskich rodzin.
„Fałszywa jest także argumentacja, że zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach paliw przyczyni się do poprawy bezpieczeństwa na drogach i ograniczenia spożycia alkoholu. Zwraca na to uwagę Organizacja Pracodawców Rada Przedsiębiorców, pisząc „Stacje paliw stanowią jedynie około 3% wszystkich punktów posiadających zezwolenia na sprzedaż alkoholu (ok. 5 tys. z ponad 195 tys. pozwoleń). W praktyce oznacza to, że konsumenci będą mogli zakupić alkohol w sąsiadujących ze stacjami dyskontach, sklepach monopolowych czy punktach convenience. Regulacja doprowadzi jedynie do przekierowania sprzedaży, a nie do jej ograniczenia, ponieważ wszystkie stacje, które posiadają koncesje, robią tylko 2,5% całkowitego obrotu alkoholem w Polsce. Osoby uzależnione od alkoholu lub na tyle nieodpowiedzialne, żeby prowadzić pojazd po jego spożyciu, będą mogły dokonać zakupu niezależnie od tego, czy zakaz będzie funkcjonował akurat na terenie stacji paliwowych. Poza tym projektodawcy nie przedstawili żadnych badań wskazujących na sytuację, która potwierdzałaby, że nietrzeźwi kierowcy na polskich drogach zaopatrują się w alkohol właśnie na stacjach benzynowych. Analiza danych policyjnych wykazuje, że liczba wypadków z udziałem nietrzeźwych kierowców systematycznie spada. W latach 2019-2024 odnotowano łączny spadek o 27%, co nastąpiło bez wprowadzania dodatkowych ograniczeń dotyczących dostępności alkoholu na stacjach paliw” – czytamy w oficjalnym stanowisku OPRP.
Przedsiębiorcy powołują się również na eksperckie opracowanie prof. Konrada Raczkowskiego, dyrektora Centrum Gospodarki Światowej UKSW. Prof. Konrad Raczkowski, specjalizujący się w zarządzaniu systemami gospodarczymi, finansami publicznymi i restrukturyzacjami przedsiębiorstw, analizując wspomniane projekty legislacyjne, pisze: „Konsekwencje gospodarcze byłyby dotkliwe. Polskie rodzinne stacje często na cienkiej marży paliwowej opierają rentowność na ofercie convenience, w tym na legalnej sprzedaży trunków – zakaz ograniczy przychody, grożąc skróceniem godzin pracy, a nawet zamknięciami w mniejszych miejscowościach. Uderzenie w sprzedaż pozapaliwową dotknie też Orlen – państwową spółkę, która budowała od lat model sklepu i gastronomii na blisko 2000 stacjach paliw (łącznie z franczyzą), które posiada w Polsce. Jednocześnie zakaz nie zmieni faktu, że w zasięgu kilkudziesięciu metrów funkcjonują inne punkty sprzedaży alkoholu”.
Biorąc pod uwagę wszystkie te argumenty, przedsiębiorcy zrzeszeni w Polskiej Izbie Paliw Płynnych oraz w Organizacji Pracodawców Rada Przedsiębiorców podkreślają, że polityka państwa w zakresie walki z alkoholizmem powinna opierać się na sprawdzonych metodach i solidnych analizach, a nie na doraźnych pomysłach wynikających z chwilowego zainteresowania medialnego. „Zamiast jednostronnie obarczać winą jedną grupę sprzedawców, należy spojrzeć na problem szerzej – uwzględniając edukację, kontrolę, leczenie uzależnień i odpowiedzialność wszystkich uczestników ruchu drogowego. Takie podejście zagwarantuje realną poprawę bezpieczeństwa, bez naruszania podstawowych zasad prawa i wolności gospodarczej” – czytamy w ich stanowisku.
Więcej na: https://www.radaprzedsiebiorcow.org/
Źródło: Rada Przedsiębiorców
