Stomatologia na Fundusz kuleje. Niecałe 90 zł na pacjenta to wciąż za mało, żeby Polakom w pełni leczyć zęby

Z analizy planu finansowego NFZ na 2024 r. wynika, że niespełna 90 zł przypadnie na leczenie stomatologiczne statystycznego obywatela i to już po uwzględnieniu waloryzacji przekraczającej 20% rdr. Jednak Fundusz zaznacza, że bierze pod uwagę różne zmienne, a nie tylko liczbę Polaków. I przekonuje, że gdyby podzielić kwotę wydaną w ub.r. na świadczenia dla pacjentów, to średnia przekroczyłaby 400 zł. Natomiast z zestawienia poszczególnych województw wynika, że w przyszłym roku Fundusz przeznaczy na jednego mieszkańca od prawie 62 zł w woj. opolskim do 107 zł w podlaskim. Z kolei eksperci uważają, że nawet ta najwyższa kwota wciąż jest za niska i mocno nieadekwatna do bieżącej sytuacji. Ponadto zwracają uwagę na coraz wyższe koszty usług stomatologicznych, co jeszcze bardziej pomniejsza wartość ww. środków.

W przestrzeni publicznej pojawiają się informacje, że plan finansowy NFZ na 2024 rok zakłada 88 zł na leczenie stomatologiczne na statystycznego Polaka – już po waloryzacji rdr. na poziomie 23%. Jak podkreśla Beata Kopczyńska, rzeczniczka prasowa NFZ, plan finansowy nie jest i nie może być konstruowany w oparciu tylko o to, jaka jest liczba Polek i Polaków. Uwzględniane są w nim istotne zmienne, m.in. demografia, epidemiologia, zasoby i czynniki ryzyka. Kopczyńska zaznacza również, że w 2022 roku udzielono świadczeń stomatologicznych ponad 5,6 mln osobom przy ogólnych kosztach przeszło 2,3 mld zł. Gdyby podzielić tę kwotę wydaną na jednego pacjenta, przekroczyłaby średnio 400 zł na osobę. Jest to więc ponad 4-krotnie więcej, niżby wynikało to ze statystyki.

– Argument dotyczący tego, że plan finansowy uwzględnia zmienne, takie jak demografia, epidemiologia, zasoby i czynniki ryzyka, nie zmienia tego, że kwota podana przez NFZ jest po prostu zdecydowanie zbyt niska i przekracza ona chociażby koszt przeglądu dentystycznego, na który pacjenci powinni zdecydować się co najmniej 2 razy w roku. Czy tak się dzieje? Nie. I jest to efektem polityki przerzucania kosztów leczenia na pacjenta. Natomiast te niecałe 90 zł to mniej niż wypełnienie w zębie, nawet gdy mówimy o tym najtańszym – komentuje dr Dariusz Paluszek, wiceprezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Warszawie.

Jak przekonuje dr Irena Przybylska z kliniki IMPLANT MEDICAL, przyjęcie kwoty 88 zł na statystycznego Polaka jest oczywiście dużym uproszczeniem i faktycznie nie pokazuje pełnego obrazu sprawy. Z kolei podawane przez NFZ 400 zł na faktycznego pacjenta to i tak kropla w morzu potrzeb. Według ekspertki, rodacy muszą posiłkować się leczeniem prywatnym, ale nie wszystkich na to stać. Z kolei lekarzom mającym kontrakt z NFZ zwyczajnie nie opłaci się pracować. Lecząc zęby pacjentom, muszą używać najtańszych materiałów. Często też narzekają na skomplikowany system rozliczenia.

– Blisko połowa polskich seniorów ma znaczne braki w uzębieniu. Osoby te potrzebują protez. Tymczasem ich wycena – nawet mimo ostatniej podwyżki – jest niedoszacowana przez NFZ. W gabinetach sam koszt wspomnianej protezy to ok. 1000-1100 zł,  ze względu na inflację i rosnące koszty materiałów. Natomiast NFZ taki zabieg wycenia tylko na 700-800 zł – dodaje dr Paluszek.

Analitycy serwisu agencyjnego MondayNews zebrali kwoty przeznaczone przez Fundusz na leczenie stomatologiczne w konkretnych OW NFZ. Następnie zestawili je z liczbą ludności w poszczególnych województwach, bazując na danych GUS-u z 31 grudnia 2022 roku. Na podstawie tego wyliczono średnie kwoty przypadające na jednego mieszkańca województwa. Największe widzimy w woj. podlaskim – 107 zł, lubelskim – 104,9 zł, mazowieckim – 96,9 zł, małopolskim – 96,4 zł oraz łódzkim – 94. Natomiast na końcu zestawienia mamy woj. opolskie – 61,9 zł, lubuskie – 63,7 zł i dolnośląskie – 70,7 zł.

– Zakładając, że wszyscy Polacy potrzebowaliby pomocy stomatologicznej, to wyliczone wartości pokazują przede wszystkim duży rozstrzał potrzeb funduszowych pacjentów. Jednak, aby to prawidłowo ocenić, oprócz demografii, powinniśmy mieć inne – dużo szersze dane, które pokazywałby cały obraz sytuacji. Ufam jednocześnie, że NFZ rozdziela te środki w miarę swoich możliwości w sposób transparentny i zasadny. A dodatkowo opiera się na precyzyjnych danych, których my oczywiście nie posiadamy – dodaje ekspertka.

Z kolei dr Piotr Przybylski z kliniki IMPLANT MEDICAL wyjaśnia, co oznaczają wyższe średnie kwoty. Dla pacjentów to potencjalnie lepszy dostęp do usług stomatologicznych i większa liczba wykonanych procedur stomatologicznych. Dla stomatologów pracujących w tych regionach może to stanowić zachętę do świadczenia usług na rzecz osób ubezpieczonych przez NFZ. Natomiast niższe średnie kwoty mogą sugerować ograniczone środki przeznaczone na leczenie stomatologiczne oraz mniejszą dostępność do usług. W przypadku stomatologów, prawdopodobnie wpływa to na wynagrodzenie i dostępność do zasobów oraz świadczenia usług. Zdaniem eksperta, analiza tych danych może pomóc w identyfikacji nierówności w dostępie do opieki stomatologicznej w różnych regionach, a tym samym posłużyć jako podstawa do ewentualnych działań na rzecz poprawy równowagi i jakości opieki w całym kraju.

– Siła nabywcza pieniądza jest inna w dużych miastach i w regionach o większej gęstości zaludnienia. Sam podział na województwa może być nieco mylący, zwłaszcza w przypadku woj. mazowieckiego, w którym jest bogatsza Warszawa i biedniejsza część powiatowa. Natomiast niedoszacowanie świadczeń w stomatologii to powód wycofywania się kolejnych gabinetów z kontraktów z NFZ. Ze sprawozdań z działalności Funduszu wynika, że w ciągu ostatnich pięciu lat liczba świadczeniodawców stomatologicznych zmniejszyła się o blisko ¼ – analizuje wiceprezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Warszawie.

Ponadto w ocenie dr Ireny Przybylskiej, waloryzacja środków na publiczne leczenie stomatologiczne wciąż jest poważnie oderwana od rzeczywistości. Do tego wszystko dookoła nas mocno drożeje. A kwoty przeznaczone na świadczenia stomatologiczne i tak co do zasady są dość skromne, nawet pomimo tego, że NFZ je waloryzuje. Dlatego wielu lekarzy nie chce pracować dla Funduszu, bo musieliby wykonywać swoją pracę często na niskim poziomie. Głównie chodzi o materiały używane do leczenia. Ale to tylko wierzchołek góry lodowej.

– Nie ma wątpliwości, że kwota planu finansowego NFZ jest zbyt niska, zarówno dla lekarzy dentystów, jak i pacjentów odwiedzających gabinety stomatologiczne. Nie wychowujemy społeczeństwa uważnego, świadomego swojego zdrowia i profilaktyki. By tak się działo, plan Funduszu powinien zakładać znacznie wyższą kwotę, której bliżej do kilkuset złotych niż kilkudziesięciu. Zamiast tego otrzymujemy informację, że Polacy przyzwyczaili się już, by leczyć zęby prywatnie, co rzekomo zwalnia resort z odpowiedzialności za nich. Tak powiedział np. minister zdrowia Adam Niedzielski – stwierdza dr Paluszek.

Natomiast jak podkreśla dr Piotr Przybylski, jeśli wydatki NFZ nie nadążają za wzrostem kosztów usług stomatologicznych, to może prowadzić do ograniczenia dostępności lub jakości świadczeń. Ekspert zaznacza, że zabezpieczenie większej kwoty na leczenie stomatologiczne niekoniecznie zagwarantuje, że można będzie wykonać więcej usług. To bowiem zależy też od innych czynników, m.in. dostępności stomatologów. Natomiast oczywistą prawdą jest to, że średnia kwota na pacjenta jest zdecydowanie za niska i nie wystarcza na bardziej zaawansowane procedury stomatologiczne.

– Brakuje spójnej polityki zdrowotnej dla pacjentów, zarówno w przypadku osób starszych, jak i młodzieży. Statystycznie ok. 98% Polaków w wieku 35-44 lat ma próchnicę. Impulsem do odwiedzenia gabinetu dentystycznego staje się dopiero ból. Tymczasem celem polityki Ministerstwa powinno być wychowanie zdrowego społeczeństwa z dobrymi nawykami, także jeśli chodzi o profilaktykę zdrowotną. Nie osiągniemy tego, tnąc fundusze na leczenie – podsumowuje wiceprezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Warszawie.