Drożyzna nie odpuści. Tegoroczne anomalie pogodowe mocno przyczynią się do wzrostów cen w sklepach
Już nie odmrożony VAT, lecz susza i jej skutki będą w najbliższych miesiącach jednym z głównych generatorów podwyżek cen żywności. Ma to dotyczyć zwłaszcza rodzimych owoców i warzyw, których szczyt sezonu przypada na wrzesień i październik. Według autorów „INDEKSU CEN W SKLEPACH DETALICZNYCH”, ostatni wzrost kosztów codziennych zakupów o 4,3% rdr. zawiera już powrót 5% stawki VAT. Sieci handlowe stopniowo podnosiły ceny od kwietnia, żeby nie przegrać wojny cenowej. A teraz mają kolejne powody do podwyżek. Oprócz skutków ekstremalnych warunków pogodowych, są to wysokie opłaty za prąd i gaz, rosnące płace, koszty produkcji oraz wymagania dot. ochrony środowiska i gospodarki obiegu zamkniętego. Jednocześnie znawcy rynku dodają, że przyspieszenie dynamiki wzrostu cen będzie coraz większe. Ale skoki raczej nie będą dwucyfrowe, choć z pewnością będą mocno odczuwalne dla kieszeni konsumentów.
W sierpniu br. codzienne zakupy w sklepach zdrożały rdr. średnio o 4,3%, czyli bardziej niż w lipcu – o 3,9%, w czerwcu – o 3,1%, w maju – o 2,9%, a także w kwietniu – o 2,4%. Tak wynika z cyklicznie publikowanego raportu pt. „INDEKS CEN W SKLEPACH DETALICZNYCH”, autorstwa UCE RESEARCH i Uniwersytetu WSB Merito. Do tego wstępny szacunek analityków z niemal całego września wskazuje na to, że wzrost w tym miesiącu może być jeszcze większy niż w sierpniu. Finalnie może przekroczyć nawet 4,5% rdr.
– Powodem rosnącej dynamiki wzrostu cen jest koniec tarczy antyinflacyjnej na energię i związana z tym podwyżka kosztów prowadzenia działalności gospodarczej. Niestety, perspektywy są takie, że w najbliższym czasie tempo wzrostu cen znacząco przyspieszy. Dopiero w przyszłym roku sytuacja powinna się ustabilizować. Inflacja – według projekcji NBP z lipca br. – będzie w 2025 roku wynosić 5,2% – mówi dr Artur Fiks z Uniwersytetu WSB Merito.
1 kwietnia br. wróciła 5% stawka VAT na wybrane produkty żywnościowe, która podniosła ceny na półkach sklepowych. – Na skutek wojny cenowej większość sieci handlowych zadeklarowała, że mimo wszystko nie wprowadzi podwyżek. I rzeczywiście dotychczasowe wzrosty były dość niewielkie, choć stale obniżające siłę nabywczą Polaków. Natomiast ktoś musi ponosić rzeczywisty koszt wzrostu stawki VAT. I na dłuższą metę z pewnością nie będą to sieci handlowe, tylko klienci – zapewnia dr Robert Orpych z Uniwersytetu WSB Merito.
Walka między sieciami tylko złagodziła skutki odmrożenia stawki VAT, co podkreśla dr inż. Anna Motylska-Kuźma z Uniwersytetu Dolnośląskiego DSW. – Zamiast podnieść ceny od razu, sieci handlowe robiły to stopniowo. Według mnie, sierpniowy wzrost już uwzględnia 5% VAT. Jednak to nie koniec podwyżek – przewiduje ekspertka.
Do tego dr inż. Anna Motylska-Kuźma dodaje, że na ceny, szczególnie rodzimej żywności, będą też przekładać się bardzo mocno warunki pogodowe, które wiosną spowodowały ogromne straty m.in. w sadownictwie. Latem ponadprzeciętnie wysoka temperatura wraz z niszczycielską siłą wiatrów i burz powodowały zalania i podtopienia upraw.
– Już od maja możemy obserwować znacznie wyższe ceny czereśni, truskawek czy malin. Trendy te również będziemy obserwować w przypadku warzyw i owoców, których szczyt sezonu przypada na wrzesień i październik, np. jabłek i gruszek. W konsekwencji nie tylko ceny samych owoców i warzyw będą rosły, ale też ich przetwory – stwierdza ekspertka z Uniwersytetu Dolnośląskiego DSW.
Ponadto dr Artur Fiks zaznacza, że tegoroczna susza niewątpliwie wpłynie na wzrost cen. Chodzi tu przede wszystkim o takie kategorie produktów, jak owoce i warzywa oraz ich przetwory i produkty zbożowe, czyli kasze, mąki makarony i pieczywo. Zasadnicze pytanie brzmi, w jakim stopniu spadek plonów owoców i warzyw oraz zbóż w naszym kraju odbije się na rodzimym rynku i czy nasi producenci będą woleli sprzedawać swoje plony w Polsce, czy wysyłać je tam, gdzie ich zyski mogą być wyższe. Pamiętajmy też, że z anomaliami pogodowymi mamy do czynienia na całym globie. To powoduje, że ceny produktów importowanych, takich jakich jak między innymi kawy czy kakao, są znacznie wyższe niż w ubiegłych latach.
– Susza spowodowała, że koszty tych upraw, które wymagały nawadniania, bardzo mocno wzrosły. W wielu przypadkach wodę do tych działań trzeba było dowozić beczkowozami. Nie było możliwości korzystania z lokalnych ujęć czy z tzw. wód retencyjnych, ponieważ ich po prostu nie było. Zatem, nawet jeżeli udało się w niektórych rejonach utrzymać podaż na odpowiednim poziomie, to koszty tych działań będą musiały znaleźć swoje pokrycie w cenach – wyjaśnia ekspertka z Uniwersytetu Dolnośląskiego DSW.
Kolejnym problemem, na który wskazuje dr inż. Anna Motylska-Kuźma, były wysokie temperatury i parzące słońce. Doprowadzały one do tego, że dojrzewające na krzakach czy drzewach owoce „gotowały” się od środka. I tu znów zapobieganie stratom wiązało się z odpowiednimi nakładami. Do suszy dołączyły powodzie i zalania, a także wiatry. Takie zjawiska nie mogą nie mieć przełożenia na ceny, ponieważ wpływają na samą wielkość podaży, jakość tych produktów, ale przede wszystkim – na koszty wytworzenia produktu końcowego. Ekspertka uważa, że zdecydowana większość obserwowanego w przyszłości przyrostu cen w sklepach będzie wynikała właśnie z tych powodów.
– Z tego punktu widzenia, na szczęście powódź jest problemem regionalnym i nie dotyczy obszaru całego kraju. Chwilowo możemy zanotować wzrost cen na niektóre strategiczne produkty, związane z potrzebami, jakie generuje ta katastrofa. Niemniej jednak dla większości Polaków będzie to nieodczuwalne – zauważa dr Fiks.
Zdaniem eksperta, w obecnej chwili ciężko powiedzieć, jaki będzie procentowy wpływ tegorocznej suszy na wzrost cen, bo zbiory niektórych produktów wciąż trwają, a część z nich zostanie zastąpiona zagranicznymi artykułami. – Dodatkowo pamiętajmy o tym, iż bardzo szybko najmocniej drożejące produkty będziemy starali się zastąpić substytutami. To może spowolnić tempo wzrostu cen w sklepach – analizuje dr Artur Fiks.
Z ww. raportu również wynika, że w sierpniu br. na siedemnaście monitorowanych kategorii już szesnaście rdr. podrożało, a tylko jedna potaniała. W poprzednich trzech miesiącach za każdym razem trzynaście segmentów było na plusie, a cztery trzymały się na minusie. Według wstępnego szacunku autorów raportu, podobnie może być we wrześniu i w październiku. Natomiast czym bliżej będzie do Bożego Narodzenia, tym bardziej będzie pogarszała się sytuacja.
– Uważam, że tendencja przyspieszenia dynamiki wzrostu cen będzie się pogłębiać, o czym świadczy właśnie rosnąca ilość kategorii z dodatnimi wynikami. Natomiast codzienne zakupy w najbliższych miesiącach raczej nie będą drożeć dwucyfrowo, choć mogą się zbliżyć do tego poziomu. Wpływ na to będą miały ostatnie ekstremalne warunki pogodowe, niesprzyjające rolnictwu i uprawom, coraz większe obciążenia związane z wymaganiami dotyczącymi ochrony środowiska i gospodarki obiegu zamkniętego, ale przede wszystkim rosnące płace i koszty produkcji – przewiduje dr inż. Anna Motylska-Kuźma.
Jak podsumowuje dr Robert Orpych, wzrostowa tendencja w zakresie kształtowania się cen w polskich sklepach jest nieunikniona. – Skoki będą na stosunkowo niskim poziomie. Jednak i tak nie jest to optymistyczna informacja, ponieważ mówimy tu o kategoriach produktów, których nie sposób wykluczyć z koszyka zakupowego. Chociaż pensje również rosną, to w wielu przypadkach nie nadążyły za wzrostami cen z ostatnich lat. To przekłada się na spadek ogólnego dobrobytu wielu z nas – podsumowuje ekspert z Uniwersytetu WSB Merito.