Eksperci McKinseya prognozują, że biorąc pod uwagę przepisy wprowadzone przez Unię Europejską w sprawie rocznych sprawozdań finansowych oraz wymagania zapisane w celach redukcyjnych zakresu 3 (pośrednie emisje w całym łańcuchu dostaw), popyt na zieloną logistykę w perspektywie kilku najbliższych lat wzrośnie do ok. 350 miliardów dolarów.
Zainteresowanie zielonym transportem jest widoczne. Coraz więcej europejskich firm zwraca uwagę na proekologiczne działania swoich partnerów biznesowych. – Oczywiście dla klientów wciąż najważniejsze pozostają kwestie jakości, bezpieczeństwa czy doświadczenia przewoźnika na danym rynku, ale w procesach decyzyjnych ważną rolę odgrywają także jego działania na rzecz środowiska. Nowoczesna flota, spełnianie najwyższej normy emisji spalin, unikanie pustych kilometrów, precyzyjne monitorowanie tras, szkolenia dla kierowców z ecodrivingu – wszystko to wpływa na naszą ekologiczność i ma znaczenie dla klientów – wyjaśnia Adriana Bosiacka, Dyrektor Operacyjna i Członek Zarządu Trans Polonia S.A.
Ale zacznijmy od początku. McKinsey wziął pod uwagę cele redukcyjne 2800 największych firm na świecie. Okazało się, że osiągnięcie tych celów przełoży się na popyt na zieloną logistykę w 2025 r. w wysokości ok. 50 miliardów dolarów. Nadal jednak będzie to zaledwie 2% całkowitych wydatków na logistykę. Pięć lat później – w 2030 r. – popyt ten wzrośnie do ok. 350 miliardów dolarów, co będzie stanowić mniej więcej 15% całkowitych wydatków na logistykę.
– Nikt nie ma wątpliwości, że firmy logistyczne są stworzone właśnie po to, aby odpowiadać na specjalne potrzeby transportowe klientów. W związku z rosnącym zainteresowaniem „zielonymi przewozami” odpowiadają także na tę potrzebę. Tyle tylko, że dziś to raczej kosztowny dodatek niż rewolucyjne rozwiązanie. Problemem jest również kwestia wyboru technologii. Nadal nie wiemy, która z dziś dostępnych okaże się najlepsza – stwierdziła A. Bosiacka.
Zarząd Trans Polonii zdaje sobie sprawę, że rozwiązanie jest zdecydowanie długodystansowe. – Coraz większe zainteresowanie ekologią widać w całej Europie i to nie tylko w branży transportowej. Europa dąży do tego, by być jak najbardziej ekologiczną, dążą do tego także przedsiębiorstwa transportowe i ci, którzy z usług tych przedsiębiorstw korzystają. Jednak to, co warto wziąć pod uwagę, to fakt, że dla sektora TSL temat ten niesie pewne wyzwania i z pewnością potrzeba czasu na wprowadzenie efektywnych i skutecznych zmian – przekonuje Bosiacka.
Dobrym przykładem są tu chociażby ciężarówki elektryczne. Pomysł na pierwszy rzut oka wydaje się optymistyczny, ale na ten moment wiąże się także z mnóstwem ograniczeń: polska infrastruktura nie jest przygotowana na takie rozwiązanie, brakuje nam stacji ładowania pojazdów elektrycznych, a samo ładowanie jest na tyle czasochłonne, że mocno wydłużyłoby czas wykonania zlecenia, szczególnie na dłuższych, międzynarodowych trasach. Drugim ważnym aspektem są oczywiście koszty ponoszone w związku z wprowadzaniem nowych działań. W obecnej sytuacji klienci nie zawsze są na nie gotów. Z jednej strony szukają więc rozwiązań ekologicznych, a z drugiej także tych ekonomicznych – podsumowuje Bosiacka .
Z analiz McKinseya wynika, że ponad 80% klientów logistycznych nie jest skłonnych zapłacić nawet 10% premii za ekologiczny produkt. Tymczasem zaledwie ok. 10% klientów byłoby skłonnych z tego powodu zapłacić 20% premii.