- Wzrost inwestycji w Polsce oznacza zwiększone zapotrzebowanie na gwarancje kontraktowe. W 2024 roku wartość składek odprowadzonych do ubezpieczycieli w tym segmencie przekroczyła 800 mln zł, co oznacza ponad 150-procentowy wzrost względem 2016 roku.
- W Polsce zdarza się, że instytucje publiczne oczekują gwarancji usunięcia wad i usterek nawet na 15 lat. W zachodniej Europie standardem jest 7-8 lat.
- Obecnie jednak rynek gwarancyjny w Polsce wszedł w fazę miękką (soft market) – to szansa na znacznie lepsze warunki negocjacyjne dla firm wykonawczych.
Polska wkracza w najintensywniejszy okres inwestycyjny od dekad. Do końca tej dekady wartość zapowiedzianych inwestycji infrastrukturalnych może sięgnąć nawet biliona złotych. Kolej, drogi, energetyka i obronność to cztery główne filary wysiłku budżetowego państwa. Już w 2025 roku planowane przetargi przekroczą 60 mld zł, a wartość zobowiązań długoterminowych – tylko w sektorze kolejowo-drogowym – sięga ponad 250 mld zł.
Największe programy infrastrukturalne obejmują m.in. modernizację linii kolejowych (PKP PLK – 15–20 mld zł), budowę Centralnego Portu Komunikacyjnego (132 mld zł), realizację nowych dróg krajowych (GDDKiA – 13,5 mld zł rocznie), rozbudowę sieci przesyłowych (PSE – 64 mld zł), budowę elektrowni jądrowej (150 mld zł) oraz modernizację infrastruktury obronnej w ramach programu „Tarcza Wschód” (10 mld zł w pierwszym etapie).
Gwarancje: cichy fundament wielkich inwestycji
Wzrost inwestycji oznacza też zwiększone zapotrzebowanie na gwarancje kontraktowe – czyli zabezpieczenia wymagane od wykonawców. W 2024 roku wartość składek odprowadzonych do ubezpieczycieli w tym segmencie przekroczyła 800 mln zł, co oznacza ponad 150-procentowy wzrost względem 2016 roku. Jednocześnie spadła szkodowość – o 65% r/r. Pierwszy kwartał 2025 roku potwierdził ten trend – szkody spadły o kolejne 81%, a składki wzrosły o 2,5%.
– To moment wyjątkowy. Rynek gwarancyjny w Polsce wszedł w fazę miękką (soft market), co oznacza znacznie lepsze warunki negocjacyjne dla firm wykonawczych – wyjaśnia Paweł Sajewicz, Dyrektor Praktyki ds. Gwarancji, Aon Polska. – Ubezpieczyciele są bardziej otwarci na ryzyko, proponują niższe stawki, elastyczne zabezpieczenia, większe limity. To rzadkie okno szansy, z którego trzeba umieć skorzystać.
Ryzyka: co może pójść nie tak?
Raport firmy Aon nie tylko opisuje koniunkturę, ale ostrzega przed nadciągającymi zagrożeniami:
– Rosnące koszty materiałów budowlanych – szczególnie w latach 2026–2028, w wyniku równoległych inwestycji w Europie i odbudowy Ukrainy.
– Braki kadrowe – już dziś 1/3 firm odczuwa niedobór pracowników, mimo dekoniunktury.
– Wyczerpanie pojemności gwarancyjnych – przez kumulację zadań inwestycyjnych oraz długie okresy obowiązywania gwarancji (15 – 20 lat), które blokują możliwość finansowania nowych kontraktów.
– Z pozoru wszystko wygląda jak pasmo sukcesów, ale rynek ma swoje ograniczenia – przestrzega Sajewicz. – Jeżeli nie zbudujemy pojemności gwarancyjnej teraz, to za dwa-trzy lata wiele firm nie będzie w stanie zdobyć gwarancji na nowe kontrakty.
Przetargi: logika kontra procedury
Kluczową kwestią poruszaną w raporcie Aon jest długość gwarancji jakości wymaganych przez instytucje publiczne. W Polsce zdarza się, że oczekuje się gwarancji usunięcia wad i usterek nawet na 15 lat. W połączeniu z terminami gwarancji należytego wykonania daje to często okresy ponad 20-letnie. To sytuacja nieznana w większości państw UE.
– Gwarancja to nie wieczyste zobowiązanie – mówi Sajewicz. – Jeśli publiczny inwestor wymaga 15-letniej gwarancji, musi się zastanowić, czy ryzyko da się rzetelnie ocenić w takim horyzoncie. Ubezpieczyciele nie mogą oferować takich terminów – ani w zakresie kalkulacji ryzyka, ani w zakresie reasekuracji.
– W zachodniej Europie standardem są gwarancje trwające maksymalnie 7-8 lat. Polskie rozwiązanie to absurd, który skutecznie wypycha z rynku ubezpieczycieli, generuje gigantyczne obciążenia dla wykonawców i ostatecznie – koszty, które ponoszą podatnicy. Efekt? Mniejsza konkurencja, wyższe ceny – ocenia Sajewicz.
Konsekwencje: scenariusz zatoru
Raport Aon przedstawia możliwy rozwój sytuacji po 2026 roku:
– Brak dostępnych limitów gwarancyjnych, bo zostaną zablokowane przez długoterminowe zobowiązania.
– Banki odmówią finansowania, widząc pogorszenie wskaźników płynności wykonawców.
– Ubezpieczyciele ograniczą udział w rynku, z powodu zbyt długiego ryzyka i braku reasekuracji.
– Duże przetargi zostaną opóźnione, bo zabraknie firm spełniających wymogi finansowe.
– To nie jest teoria – to mechanizm, który w różnych wersjach widzieliśmy już w Polsce między innymi w latach 2012, 2022. Boom kończy się nagle, gdy system finansowy traci zdolność do dalszego kredytowania inwestycji – przestrzega Sajewicz.
Co z kosztami pracy i materiałów?
Równoległe inwestycje w Polsce, Niemczech, krajach bałtyckich i odbudowa Ukrainy mogą doprowadzić do eksplozji kosztów.
– Stal, kruszywa, asfalt, beton – wszystko będzie droższe, a pracownicy pojadą tam, gdzie płacą więcej. To nie tylko kwestia ceny, ale fizycznej dostępności surowców i ludzi – zauważa Sajewicz.
Co robić?
Aby przygotować się na nadchodzący czas, Aon rekomenduje:
– Zabezpieczenie limitu gwarancyjnego już teraz, korzystając z miękkiego rynku.
– Renegocjację warunków ubezpieczeń – szczególnie stawek i wymagań zabezpieczeń.
– Dywersyfikację źródeł gwarancji – nieograniczanie się do jednego ubezpieczyciela lub banku.
– Konsultowanie działań z brokerem, który rozumie rynek i pomoże uniknąć kosztownych błędów.
– Firmy, które działają dziś proaktywnie, będą miały przewagę w latach 2026–2028. Ci, którzy obudzą się za późno, mogą nie wejść na plac budowy – mimo świetnych kompetencji technicznych – podsumowuje Sajewicz.